Już raz kariera Ronalda Koemana w Bacelonie wisiała na włosku. Do mediów przeciekły nawet informacje dotyczące tego, że jego koniec może zbliżać się nieubłaganie. Nic dziwnego. Już wcześniej chciano się pozbyć byłego selekcjonera Holendrów, jednak na tamten moment nie znaleziono nikogo lepszego.
Sukces na miarę czy totalna klapa
Chociaż Griezmann niezbyt pasował do stylu Dumy Katalonii, to przynosił wymierne korzyści w postaci goli. Barcelona wypożyczyła jedną ze swoich najlepszych strzelb, by zostać nieco bezzębna w ataku. Słowo „nieco” oglądającym mecz z Bayernem wyda się eufemizmem. Rok wcześniej doposażyło Atletico także w Suareza, więc nic dziwnego, że jest to teraz ekipa z ambicjami na drugie mistrzostwo kraju z rzędu. O odejściu Leo Messiego już napisano tyle, że ciężko coś dodać. Dla jego fanów może być wrzuceniem zapałki do beczki prochu stwierdzenie, że dobrze, że tak się stało, tylko nieco za późno. Messi jest geniuszem, ale przez ostatnie lata tuszował to, co gniło we wnętrznościach Blaugrany. Sam Koemann stwierdził:
Messi tuszował wszystkie wady tego klubu. Był tak dobry, że to mu się udawało.
Zatrzymywanie go byłoby tylko dalszym niszczeniem finansów. Może pomogłoby na sezon, dwa, ale nie wiadomo czy wtedy byłoby co zbierać z Dumy Katalonii. Trzeba to jasno powiedzieć: w tym (i pewnie najbliższym sezonie także) Barcelona nie ma co marzyć o wysokiej pozycji w Lidze Mistrzów. Szczytem możliwości wydaje się La Liga, ale to także przy poprawieniu jakości gry. Tej jednak na razie nie widać. Oczekiwania muszą być realne.
Kasa, kasa…
Problem z Koemanem jest taki, że w przypadku jego zwolnienia Klub straci ok. 13 milionów euro z powodu podpisanej umowy. Czy zdecyduje się na taki krok w sytuacji, gdy każdy milion jest ważny? Inną kwestia dotyczy płynności gry – aby nie wylać Koemana z Blaugraną. Piłkarze mają teraz co chwilę mecze – nagła zmiana trenera mogłaby się odbić na wynikach niezależnie od klasy nowego prowadzącego. Tak więc niezależnie od decyzji Laporty – ewentualnego nowego powiewu na ławce trenerskiej możemy się spodziewać dopiero, gdy terminarz meczów Barcelony będzie nieco mniej gęsty.